#2 Komisariat w Cleveland

Old campaigns which are still worth keeping.
Post Reply
#210
HIT POINTS: 0
MAGIC POINTS: 0
SANITY: 0
LUCK: 0
Location

Pin Icon Komisariat policji w Cleveland

Noc, około 22:00, nadal czwartek.

Po przybyciu na posterunek policji, Rachel i Jake znów się spotkali. Nie odjechali z miejsca zdarzenia tymi samymi pojazdami, a w międzyczasie zajęli się swoimi sprawami. Teraz jednak trzeba było ponownie skupić się na śledztwie i zobaczyć, jakie kolejne dowody zostaną im przeznaczone.

Kiedy oni zajmowali się ostatnimi sprawami w sklepie, reszta posterunku pracowała, starając się znaleźć różnego rodzaju informacje, które mogłyby pomóc w śledztwie. Ponadto Jake zlecił poszukiwania samochodu, którym kierowała kobieta, która została teraz uznana za główną podejrzaną w śledztwie. Srebrny Ford Taurus jest już na językach wszystkich patroli w Cleveland.

Wyatt Rogers był komendantem tego posterunku, więc to on zainicjował całe spotkanie. Miało to na celu przedstawić zebrane dowody drużynie, która zajmuje się śledztwem — dostęp do tych informacji był dość ograniczony i głównie skupiał się na Rachel, Jake'u i najważniejszych głowach innych departamentów.

Wszystko minęło dość szybko, a następujące informacje zostały przekazane:

Informacje o rodzinie Balfour
- Rodzina Balfour była już wcześniej na liście radykałów lub osób podejrzanych o terroryzm. Jednak nic na nich nie wypłynęło. Na papierze są czyści jak łza.

- Są właścicielami strony internetowej: https://jamesalday.github.io/ladybug/index.html.

- W ich papierach znajduje się jakaś skarga w kwestii zaniedbań ich córki do CPS, na której podstawie nie zostało jednak wytoczone żadne postępowanie karne. Owa skarga została na tej podstawie wykreślona z ich papierów, a dostęp do niej wymagać będzie zgody ze strony sądu i wykazania połączeń ze śledztwem.

Śledztwo ATF
Śledztwo ATF nie wykazało niczego niepokojącego dotyczącego rodziny Balfour. Nazwisko George'a Lewistona jednak pojawiło się w kilku aktach, prawdopodobnie miał on jakiś związek ze śledztwem (co w sumie nie jest niczym dziwnym, skoro pracował dla ATF).

Ciało porywacza-samobójcy
George przefarbował włosy, nosił doklejany zarost, ponadto niedawno poparzył swoje odciski palców kwasem i nie miał przy sobie żadnego dokumentu tożsamości. Jego autopsja nie wykazała niczego nadzwyczajnego, nie był pod wpływem żadnych substancji ani niczego podobnego. Gdy doszło do porwania i samobójstwa, porywacz cierpiał na wszawicę.

Informacje o zdrowiu Reginy
- Wygląda na to, że rodzice Reginy powiedzieli prawdę — dziewczynka cierpi na poważne schorzenie płuc i jej porwanie to walka z czasem. Nie posiada ona swoich leków i pompy do nich, co zdecydowanie pogorszy jej stan zdrowia. Wszyscy jej lekarze, włącznie z jej lekarzem pierwszego kontaktu, Lucienem Dante, potwierdzają, że potrzebuje ciągłego, dożylnego podawania steroidów, aby skutecznie oddychać. Bez pompy lub bez respiratora będzie miała trudności z oddychaniem, a jej niedobór tlenu stopniowo stanie się coraz poważniejszy, a ostatecznie śmiertelny. Może przeżyć, być może tydzień w takim stanie.

- Regina była dobrze traktowana przez swoich rodziców, ale kilka tygodni temu była widziana przez lekarza w celu leczenia wszawicy.

- Była leczona z powodu swojego schorzenia oddechowego, co kosztowało setki dolarów. Balfour'owie nie mieli ubezpieczenia zdrowotnego i zawsze płacili gotówką.

George Lewinston
George był rozwiedziony i żył sam. Ma jedną córkę, Nicole, która mieszka w Cleveland. Możemy sprowadzić ją na przesłuchanie.
Mieszkanie George'a zostało również zabezpieczone.

Grupa będzie musiała się rozdzielić i zadecydować, co dalej i które tropy zostaną przez kogo zbadane jutrzejszego dnia. Po wyjściu z sali, Rachel i Jake mogli spotkać się przy maszynie do parzenia kawy. Rachel zdecydowanie się polepszyło, jednak noc i tak zapowiadała się na jedną z tych cięższych — szczególnie, że jutrzejszy dzień też wyglądał na dość pracowity.

@Jake Brandt @Rachel Clarke

#214
HIT POINTS: 10
MAGIC POINTS: 7
SANITY: 35
LUCK: 70
Po przybyciu na komisariat czekało ich jeszcze sporo roboty. Zresztą co tu się dziwić. To był dopiero początek tej sprawy, która zapowiadała się już na długą i skomplikowaną. Nazwijcie to intuicją, ale coś podpowiadało Rachel, że to porwanie wcale nie będzie takie proste do rozwikłania. Zresztą już dotychczasowe informacje, które posiadali, świadczyły o tym, że nie było to zwykłe porwanie. Już wystarczy wspomnieć, że jeden z porywaczy wrócił na miejsce zbrodni i się zastrzelił, pozornie z własnej nieprzymuszonej woli. Kto tak robi? Do tego te poparzone palce... jakby próbował w jakikolwiek możliwy sposób utrudnić zidentyfikowanie siebie po śmierci.
Ta myśl, podobnie jak masa innych, towarzyszyła agentce FBI, kiedy spotkanie z komendantem Wyattem Rogersem oraz przełożonymi departamentów policji, dobiegło końca. Wyszła jako jedna z pierwszych osób. Potrzebowała czegoś na pobudzenie swojej głowy. Nie była pewna, czy to zmęczenie, czy może alkohol, który wcześniej wypiła, ale już zaczynała się czuć zmęczona. Nawet jeśli teoretycznie jej samopoczucie się poprawiło. To okropne uczucie z toalety już jej znikło. Nie lubiła go. Jakby ktoś próbował przeciskać szpilki pod jej skórą. Podeszła więc do automatu z kawą, aby przejrzeć, co takiego było dostępnego i za jaką kwotę. Znalazła latte macchiato, które wybrała. Nie była to, w jej mniemaniu, mocna kawa, ale akurat na taką miała ochotę. W międzyczasie zauważyła, że w pobliżu zaczął się kręcić detektyw Brandt.
- Także bez kawy nie możesz żyć? - zapytała, zakładając z góry, że także przyszedł sobie jedną wziąć. Oczywiście nie była pewna, czy taka była jego intencja. Wyciągnęła hipotezę, czekając na to, czy się sprawdzi - Czeka nas jutro trochę roboty, więc myślę, że faktycznie dobrym pomysłem byłoby, jeśli się rozdzielimy. Za dużo tropów, a za mało czasu. Jakieś sugestie? - zwróciła się do mężczyzny, gdy wreszcie mogła wziąć papierowy kubek z kawą do obu rąk. Stała tak przez chwilę wpatrzona w Jake'a, zanim upiła parę łyków napoju.

@Jake Brandt @The Narrator

#217
HIT POINTS: 11
MAGIC POINTS: 8
SANITY: 40
LUCK: 43
Roboty nie brakowało, a spotkanie, w którym przyszło im wziąć udział po powrocie na komisariat, utwierdziło Jake’a w przekonaniu, że trafiła mu się sprawa naprawdę paskudna. Na rozwiązanie jej mieli w dodatku naprawdę mało czasu. Zwłaszcza jeśli ich celem miało być odnalezienie dzieciaka całego oraz zdrowego. Wychodząc z sali, był na tyle pogrążony w myślach, że nawet nie zorientował się, iż ponownie zbliża się do automatu z kawą. Dopiero skończył poprzedni kubek, ale kolejny mu nie zaszkodzi. Przez kilka godzin nie zamierzał jeszcze wracać do domu. Kofeina pomoże utrzymać przytomność umysłu.
- Mhm. – odpowiedział na pytanie Rachel. O ile to co padło z jego ust faktycznie można było uznać za coś odpowiedź przypominającego. Zdania są w tym przypadku dość mocno podzielone. – Dzisiaj. – zareagował na jej kolejne słowa, wybierając właściwe przyciski na automacie, kiedy tylko agentka zabrała swoją latte. – Dzisiaj czeka nas jeszcze od cholery roboty. – poprawił kobietę. Dał jej możliwość pozostania na komisariacie i przyłączenia się do pracy. Jego słowa co prawda nie brzmiały jak propozycja, ale tym w istocie były. Właściwa ich interpretacja mogła stanowić problem.
Automat pracował, a papierowy kubek napełniał się powoli średniej jakości kawą. Czarną. Ze stosunkowo małą ilością cukru. Zdaniem detektywa była to w tym przypadku jedyna kawa, którą dawało się wypić. Sam nie był nigdy szczególnie wybredny.
- Na końcu korytarza mamy małą salkę udostępnioną na potrzeby śledztwa. – poinformował na odchodnym. Nie czekał, nie popędzał. Po prostu przekazywał informacje. Sam ruszył we właściwym kierunku bez zbędnej zwłoki. Musiał wszystko sobie usystematyzować, poukładać. Dopiero wtedy będzie w stanie zaplanować kolejne kroki.

@Rachel Clarke @The Narrator

#218
HIT POINTS: 0
MAGIC POINTS: 0
SANITY: 0
LUCK: 0
Noc powoli dawała o sobie znać, przypominając dwójce na posterunku o tym, że należy czasami spać. Wszyscy jednak na komisariacie pracowali w pocie czoło - w końcu chodziło, o życie dziecka. Jednak o pewnej godzinie ani Rachel, ani Jake nie mieli już siły pracować. Dwójka musiała się przespać, nawet jeśli było to tylko kilka miernych godzin na kanapie w swoim lub czyimś biurze.

Nad ranem nie było żadnych nowości ani przełomów od żadnego z departamentów, jedynie kilka tropów, które musieli zbadać. Nicole, córka martwego porywacza była gotowa spotkać się z ludźmi z departamentu, zaś jego mieszkanie było gotowe do przeszukiwania — wystarczyło tylko rozdzielić obowiązki i wziąć się do pracy.